Volbrecht Nagel (1867-1921) Niemiecki misjonarz na wybrzeżach Malabar w Indiach.

Jest to jedna z najstarszych pieśni nabożnych Malajalam, napisana przez Nagel’a. Mówi się, że została napisany przez niego po śmierci jego syna. Przedstawia starzenie się człowieka i daje pociechą w jego smutku. Pieśń została przetłumaczona na 17 języków, chociaż została oryginalnie napisana w języku Malajalam. Jest błędnie interpretowana jako tylko pieśń pogrzebowa… ale w rzeczywistości jest to tylko pieśń o podróży od urodzenia… do domu, czyli nieba.

————–

W powozie tego czasu jestem w drodze do domu.
Bieganie, dążenie całą drogę do…
Zobacz swoją własną ziemię, która się już kończy..

Kiedy budzę się o świcie, jestem ubłogosławiony w ten nowy rześki dzień.
Na koniec mojej podróży dnia jestem bliżej niż wczoraj ..!

Podczas spokojnej nocy spoczywam w ramionach Boga.
Wciąż koła mojego rydwanu toczą się prosto do mojej słodkiej ojczyzny.

Nie ma czasu na poszukiwanie przyjemności tego świata.
Spojrzeć na twarz Boga tam, w moim domu, to wszystko, czego chcę…

Nic w mojej podróży nie jest mi potrzebne, co może uczynić ją niewygodną.
Po prostu trochę wody i pajda chleb by zaspokoić głód!

Jakie piękno w mojej ojczyźnie, jak słodka jest nagroda mojego Pana…
Nie, nie chcę chwały tego świata, to nie jest mój prawdziwy dom!

Mam swój dom wieczny przy brzegu raju.
Drzewo życia z owocami najsłodszymi będzie tuż obok mojego okna.

Aniołowie już długo czekają na mnie i witają w moim własnym domu.
Odśwież moją siłę, odnów moją duszę.
Spełnij moje potrzeby, dopóki nie będę w domu!

Będę chwalić Boga, na wieki wieczne, bo On uczynił mnie dziedzicem tego wszystkiego.
Chwalebny udział, życie wieczne z jego świętymi, chociaż byłem martwy!!

opracowanie: Piotr Żądło
pio.zadlo@gmail.com

(spędziłem trochę czasu szukając tej historii w internecie, zainspirowany tym co opowiedział mi dziś brat Pushpan Pappu – Indie, kiedy właśnie odwiedził Polskę)