„Nie jesteśmy zainteresowani życiem, które może wymagać ofiary, cierpliwości, oczyszczania czy dyscypliny Pańskiej. Chcemy naszego błogosławieństwa… i chcemy go teraz!”

Głosy zmarłych chrześcijan autorów klasycznych książek i pieśni, które pomału dziś zapominamy. Ich nazwiska pewnie jakoś tam są wam znane: Jonathan Edwards, John Wesley, Charles Finney, Catherine Booth, Andrew Murray, Evans Roberts, Charles Spurgeon, Fanny Crosby, E.M. Bounds, Watchman Nee, A.W. Tozer, William Seymour, A.B. Simpson, Corrie Ten Boom, Leonard Ravenhill.

Oni wszyscy zostali okrzyknięci przebudzeniowcami (dosł.: „revivalists” – przyp.tłum.). Wszyscy rzucili wyzwanie chrześcijanom swego pokolenia, aby uchwycili się pokuty i pokory. Dobrze rozumieli rzeczywistość duchowej dojrzałości i głębię charakteru, do czego tylko nieliczni z nas dziś dążą.

Co było tajemnicą tych wielkich Chrześcijan, którzy zostawili swój spadek w swych książkach? Uważali oni pokorę, bezinteresowność i poświęcenie za szczytowe cnoty swej chrześcijańskiej przygody. Wzywali kościół do śmierci dla siebie, chciwości i ambicji, wiedzieli, co to znaczy nieść „ciężar” za zgubione dusze. Widzieli chwałę królestwa i domagali się całkowitego poddania, rzucali wyzwanie ludowi Bożemu, aby dążyli do posłuszeństwa, nawet jeśli to jest bolesne.

Nawet ich pieśni odzwierciedlają poziom poświęcenia, który obcy jest dzisiejszemu uwielbieniu, często śpiewali o krzyżu i jego cudzie, ich uwielbienie skupiało się na krwi i jej mocy. Śpiewali słowa, które przenikały serce przekonaniem: Największy mój zysk uważam za stratę / gardzę wszelką moją pychą / Panie, uchowaj, abym się pysznił / bezpieczny jestem w śmierci Chrystusa, Mój Boże”.
W tak wielu kościołach dziś, krzyż nawet nie jest wspominany, unika się mowy o krwi, ponieważ nie chcemy urazić gości, a uwielbienie jest często tylko umiejętnym przedstawieniem, które wymaga mnóstwa rytmów, lecz niewiele lub w ogóle istoty. Potrafimy produkować hałas, lecz często nie ma w tym serca,… i z pewnością nie ma łez.

W książkach, które chrześcijanie dziś kupują, nie znajdziesz wiele na temat złamania. Nie jesteśmy zainteresowani życiem, które może wymagać ofiary, cierpliwości, oczyszczania czy dyscypliny Pańskiej. Chcemy naszego błogosławieństwa… i chcemy go teraz! Szukamy więc chrześcijaństwa w rodzaju uduchowionego ‚pomóż se sam’, to jest szybkiego i bezbolesnego.

Podobnie jak wierzący z Laodycei, jesteśmy biedni, ślepi i nadzy. Musimy wrócić do naszej pierwszej miłości, lecz nie wiemy, skąd zacząć tą podróż

Te głosy z przeszłości wskażą nam drogę. Otwórz stary śpiewnik i ponownie odkryj bogactwo pieśni!!

pio.zadlo@gmail.com

Obraz może zawierać: 1 osoba, niebo, ocean i na zewnątrz